Po książkę sięgnęłam 8 lat po jej premierze, gdy jej sława już przebrzmiała. Film, który widziałam dawno, dawno temu na jej podstawie bardzo mi się podobał i polecam. Gdy nadarzyła się okazja by zapoznać się z pierwowzorem skorzystałam z niej.
Może to wina filmu, który najpierw obejrzałam, i który w mojej głowie wykreował pewne wizerunki postaci, o których nie potrafiłam zapomnieć, wyrzucić ich z mojej głowy. Książka zupełnie mnie nie zachwyciła, spodziewałam się po niej czegoś więcej.
Sam pomysł jest moim zdaniem bardzo ciekawy. Młoda dziewczyna, z małego miasta (chociaż to mało oryginalne) dostaje wspaniałą posadę asystentki w jednym z najznamienitszych magazynów o modzie. Jednak tym razem Kopciuszek nie staje się królewną, wręcz przeciwnie. Andrea - nasz główna bohaterka, w pracy nie ma łatwego życia, ma straszną szefowa, która zabiera jej każdą wolną chwilę, terroryzuje i upodla przy każdej okazji. Mimo to skuszona obietnicą sukcesu poddaje się jej i po woli traci bliskich.
Książka wydaje się być lekkim czytadłem,jednak niesie pewien morał, nigdy nie należy zapominać o rodzinie i przyjaciołach na rzecz kariery. To przykre, że i dziś możemy stać się czyimś niewolnikiem.
Spotkałam się z wieloma opiniami, że książka jest bardzo zabawna, ja jakoś się w czasie lektury nie zanosiłam śmiechem. Ogólnie pomysł bardzo ciekawy, jestem osobą interesującą się modą, więc dobrze mi się czytało o tym co dzieje się za kulisami. Jednak pomimo, że i do wykonania nie należy się przyczepić to jednak książka mnie nie wciągnęła.Czytadło, w którym nie wiele się dzieje.
Wydawnictwo: Albatros
Stron: 448
Moja ocena: 3/10
Skoro tak nisko ją oceniasz, to pewnie nie sięgnę. Dzięki za cynk:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Nie podobał mi się film, więc książka też na nie ;]
OdpowiedzUsuńDla mnie film był bardzo zabawny, miły dla oka. Książka mniej, ale i tak nie żałuję, że przeczytałam. W sumie oceniam ją bardzo pozytywnie, pamiętając, że przy tego typu książkach nie można być zbyt wymagającym.
OdpowiedzUsuńFilm mi się nie spodobał, więc książkę sobie też daruję. ;)
OdpowiedzUsuń